Osoby starsze wiekiem pamiętają to z autopsji, młodsi być
może widzieli na starych polskich filmach lub kronikach filmowych. Chodzi o
wygląd polskich ulic w latach pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych (zresztą
jeszcze do mniej więcej lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia nie tak
wiele się w tej dziedzinie zmieniło). Chodzi mianowicie o ilość pojazdów na
ulicach, ze szczególnym uwzględnieniem pojazdów osobowych. W przeciwieństwie do
tego, co się dzieje dzisiaj było ich bardzo niewiele. Tylko nieliczni
szczęśliwcy dysponujący dewizami lub mający znajomości pozwalające uzyskać
talon na samochód mogli się pochwalić posiadaniem własnego auta. Częściej na
ulicach można było spotkać furmanki zaprzęgnięte w konie niż samochody osobowe.
Samochody dostawcze typu Żuk czy Nyska były bardziej popularne, ale osobowe
były atrakcją nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych.
piątek, 22 listopada 2013
niedziela, 17 listopada 2013
Jak przewozić dziecko w wynajętym samochodzie
Kiedy wsiadamy do samochodu i wyruszamy w podróż, to mamy pewne
poczucie bezpieczeństwa, bo przecież
samochód wygląda tak solidnie w porównaniu na przykład z rowerem. Niektórym kierowcom
czy pasażerom na krótszych odcinkach nawet nie chce się zapiąć pasów, bo
przecież to tylko kawałek i na pewno nic
się nie stanie. Jednak to poczucie bezpieczeństwa jest czymś bardzo złudnym.
Kiedy zdarza się nam oglądać skutki wypadków innych samochodów na drodze lub w
telewizji, to okazuje się, że samochód to bardzo nietrwały przedmiot, który nie
stanowi zbytniej bariery ochronnej dla znajdujących się w nim ludzi. Jeśli
dołączymy do tego prędkości, jakie na drogach osiągają niektóre pojazdy i częstą brawurę współużytkowników dróg (lub popełniane przez
nas czy innych błędy), to powinniśmy robić wszystko aby zminimalizować
zagrożenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)